czwartek, 21 maja 2020

NIEzadane PYTania czyli spowiedź w świecie speedwaya (1) - Marek Lutowicz

Przychodzi w życiu żużlowca taki czas, kiedy mówi pas. Kiedy kończy się coś co nazywamy karierą. Dla nich to nie tylko koniec kariery, ale zakończenie pewnego etapu w życiu. W pierwszym wywiadzie z cyklu "NIEzadane PYTania" otwiera się przed Państwem zawodnik, który seniorskiego speedwaya nie zaznał i już nie zazna, ale jest to jego świadoma decyzja, którą szanujemy i dziękujemy, że mogliśmy oglądać Marka na żużlowych torach...

fot. Sonia Kaps

24onspeedway: Co było główną przyczyną zakończenia kariery żużlowca? Czy przyczyn było wiele? 

Marek Lutowicz: Główną przyczyną zakończenia przeze mnie kariery była niepewność startów i miejsca w składzie. Po przejściu w wiek seniora ciężej jest o miejsce w składzie, ponieważ do rywalizacji o miejsca dołączają także zawodnicy obcokrajowi. Wiedząc jakie koszty pociągają za sobą treningi i mając w głowie również inną wizję swojej przyszłości postanowiłem postawić na studia.

24onspeedway: Czy gdybyś stanął przed tym samym wyborem sprzed lat czy spróbować swoich sił na żużlu to co byś postanowił znając już teraz finał tej historii?

Marek Lutowicz: Oczywiście że podjąłbym tą samą decyzję, ale różnica byłaby diametralna. Mając pełen bagaż doświadczeń i nabytą wiedzę podjąłbym inne decyzje. Myślę, że gdybym mógł ponownie pokierować swoją karierą byłym teraz w całkiem innym miejscu. Wiadomo jednak, że takich osób jak ja jest wiele, a czasu nie da się cofnąć.

24onspeedway: Co zmieniłbyś w swojej karierze?

Marek Lutowicz: Przede wszystkim rozpocząłbym ją wcześniej niż tak jak rozpocząłem w wieku 15 lat. Uważam, że wiek 13 lat byłby odpowiedni. Zdecydowałbym się również na zakup sprzętu na własną rękę i zdawanie licencji bez przynależności do klubu. Daje to o wiele większą możliwość przy późniejszym podpisywaniu kontraktów. Szukałbym również możliwości treningów na innych torach tak jak to miało miejsce w moim ostatnim sezonie dzięki panu Zygmuntowi Mikołajczykowi. Spojrzałbym też inaczej na motocykl i lepiej dostosowałbym go do siebie.

24onspeedway: Czy uważasz, że bardzo trudno jest przejść z wieku juniorskiego do dorosłego żużla? Czego brakuje zawodnikom, aby mając 22 lata nadal się ścigać, a nie wieszać kewlar na kołku?

Marek Lutowicz: Tak. Uważam, że to trudny moment w karierze żużlowca. Wiadomo zawodnicy z najwyższej półki przechodzą go łagodniej. Niestety wielu młodych zawodników kończy karierę po przejściu do grona seniorów. Brakuje przede wszystkim miejsca w składzie i ograniczeń co do ilość zawodników obcokrajowych w szczególności tyczy się to 1 i 2 ligi.

24onspeedway: Dzień, w którym podjąłeś decyzję: “Będę żużlowcem”...

Marek Lutowicz: Pamiętam dzień, w którym rodzice podpisywali zgodę. Było słonecznie i odbywał się trening szkółki żużlowej w Lesznie. Obserwowałem go bacznie z trybun stadionu  jedząc McWrap Klasyczny z McDonald’s. To właśnie ta tortilla kojarzy mi się z rozpoczęciem mojej przygody z żużlem. Zgodę rodzice podpisali po treningu.

fot. Sandra Rejzner

24onspeedway: Twoją karierę można podzielić na dwa etapy: rawicki i poznański. Etapy te dzieli krótkie zawieszenie kariery w roku 2018. Co było powodem zrobienia sobie przerwy od startów?

Marek Lutowicz: Widząc, ile pieniędzy pochłania zabawa w żużel, którą w całości finansowali moi rodzice, stwierdziliśmy, że nie ma sensu dalszej kontynuacji. Zarobki, które miałem w tamtym okresie nie były duże, a brak sponsorów w niczym nie pomagał. Także wtedy dałem sobie z tym spokój.

24onspeedway: Gdybyś miał wybrać po jednym dniu z kariery w Kolejarzu Rawicz i PSŻ Poznań to na pewno wybrałbyś…

Marek Lutowicz: Jeżeli chodzi o karierę w Rawiczu to byłby to prawdopodobnie mój drugi mecz w karierze przeciwko drużynie z Łodzi. Wygrałem wtedy bieg juniorski podwójnie z Sebastianem Niedźwiedziem, a jechaliśmy przeciwko parze Piosicki – Bober. W kolejnym wyścigu zająłem drugą pozycję, a w ostatnim trzecią z bonusem. Zawody zostały przerwane a mój dorobek w 3 startach to 6 punktów i bonus (3,2,1*= 6+1) . Na początku odpowiedzi zaznaczyłem, że byłby to prawdopodobnie, bo przed drugim sezonem w Rawiczu na meczu sparingowym zdobyłem 14 punktów (3,2,0,3,3,3). Ciężko jest mi wybrać pomiędzy tymi dniami. Wybierając jeden dzień z kariery w PSŻ Poznań wybrałbym zawody młodzieżowe w Pile, krótko po podpisaniu kontraktu i dołączeniu do drużyny z Poznania wygraliśmy zawody DMPJ w Pile, a trzeba dodać że za nami były drużyny z Ekstraligi tj. Toruń czy Gorzów.

24onspeedway: Z którym trenerem najlepiej Ci się współpracowało i dlaczego?

Marek Lutowicz: Ciężko wybrać któregoś z nich. Za mojego trenera, choć nim nie jest uważam pana Zygmunta. To pod jego okiem i dzięki jego pomocy zrobiłem największe postępy. Poświęcił mi wiele czasu i uwagi, a na efekty nie musiałem czekać długo. Z trenerów, którzy prowadzili drużynę najlepiej pracowało mi się z Tomaszem Bajerskim w PSŻ Poznań. Potrafił wprowadzić luźną i pozytywną atmosferę i miał najlepsze podejście do drużyny.

24onspeedway: Co uważasz za swój największy sukces i dlaczego?

Marek Lutowicz: Za swój największy sukces uważam moje występy w zawodach młodzieżowych w sezonie 2019. Stając pod taśmą liczyła się dla mnie tylko wygrana. Z moich notatek wynika, że w zawodach DMPJ wykręciłem średnią 2,36. A miałem aż dwa defekty. Tylko dwa razy byłem ostatni, ani razu nie zająłem miejsca trzeciego a resztę wyścigów ukończyłem na pierwszym lub drugim miejscu.

24onspeedway: Na jakim torze najlepiej Ci się startowało i dlaczego?

Marek Lutowicz: Na chwilę obecną moim ulubionym torem jest tor w Zielonej Górze, ale wcześniejszymi były tory znajdujące się w Lesznie i Opolu.

24onspeedway: Zawodnik, z którym na torze rozumiałeś się “bez słów”. Kto i dlaczego?

Marek Lutowicz: Pod tym kątem nie mogę nikogo wyróżnić. Były pojedyncze wyścigi, w których jechałem parą tak jak chociażby wyścig na meczu wyjazdowym w Opolu, w którym razem z Davidem Bellego dowieźliśmy do mety wynik 5:1, czy choćby wyścig wygrany 5:1 w Rawiczu, w którym jechałem w parze z Sebastianem Niedźwiedziem. Sebastian odwracał się i wskazał mi którędy mam jechać.

24onspeedway: W zeszłym sezonie zostałeś zawieszony przez GKSŻ z powodu nieregulaminowego gaźnika. Czy teraz gdy jest już po sprawie możesz powiedzieć, że było to niesłuszne? Czy możesz wyjaśnić kibicom o co dokładnie była afera i jaki był dokładny powód zawieszenia?

Marek Lutowicz: Myślę, że nie warto poruszać tego tematu. Mogę powiedzieć jedynie, że chodziło o niuanse, które nie polepszały osiągów silnika, ale były niezgodne z regulaminem. Szkoda, że przez to całe zamieszanie ominęło mnie sporo zawodów.

24onspeedway: Czy gdybyś wiedział, że gaźnik jest nieregulaminowy ryzykowałbyś start z takim? Czy miałeś zapasowy czy jak można było przeczytać na portalach była to kwestia oszczędności?

Marek Lutowicz: Był to gaźnik zapasowy, na którym nie startowałem z racji, że był stary i był problem z regulacją. Gdybym wiedział to po prostu nie zabierałbym go ze sobą.

24onspeedway: Co uważasz o zarobkach w polskim speedwayu? Czy pieniądze w żużlu są najważniejsze?

Marek Lutowicz: Na wysokie zarobki w żużlu można liczyć w ekstralidze. Niestety w drugiej lidze wielu zawodników nie ma satysfakcjonujących zarobków przez co muszą ciąć koszty i oszczędzać na sprzęcie. W efekcie czego odbija się to na ich wynikach. W żużlu pieniądze nie są najważniejsze, ale są ważne. Pozwalają pozyskać lepszy sprzęt i dają szersze perspektywy rozwoju.

24onspeedway: Czy uważasz, że jako junior w drugiej lidze można zarobić “przyzwoite pieniądze”? Co sądzisz o swoich zarobkach i swoich stawkach kontraktowych?

Marek Lutowicz: Mając spore zaplecze sponsorskie, które pokryje koszty serwisu motorów i przyzwoite wyniki można liczyć na przyzwoite zarobki. W obecnych czasach dużą rolę odgrywa także wypłacalność klubów.

24onspeedway: Gdybyś mógł raz jeszcze stanąć pod taśmą w zawodach to co to by były za zawody i dlaczego?

Marek Lutowicz: Gdybym mógł odjechać ponownie jakieś zawody, chciałbym znów wystartować w zawodach młodzieżowych. To ze startów w tych zawodach czerpałem najwięcej przyjemności. Bardzo miło wspominam wszystkie z tych zawodów.

fot. Sandra Rejzner

24onspeedway: W którym klubie byłeś lepiej traktowany? Gdzie według Ciebie panowała lepsza atmosfera do pracy?

Marek Lutowicz: Rawicz i Poznań to były dwa inne światy. W Rawiczu owszem panowała spokojna i przyjazna atmosfera, ale wyniki nie był zadowalające a to przede wszystkim liczy się w sporcie. W Poznaniu było inne podejście szczególnie w sezonie 2019. Osiągaliśmy dobre wyniki w rundzie zasadniczej i celowaliśmy w awans. Zawody były o większą stawkę przez co podejście nie było już tak luźne. Wygrane mecze dawały jednak dużo satysfakcji i powodowały uśmiech na twarzy.
Zawody, w których czułeś, że tak szybki w karierze jeszcze nie byłeś…
Były to zawody młodzieżowe w Zielonej Górze. Nie wygrałem tam żadnego startu, ale na trasie mijałem przeciwników. Zdobyłem wtedy 11 punktów (2,3,3,3). Takie wyścigi dają najwięcej adrenaliny i satysfakcji po wygranej wywalczonej na trasie.

24onspeedway: Mecz lub turniej, który na zawsze zapadnie w Twojej pamięci jako zawodnika...

Marek Lutowicz: To chyba przegrany mecz finałowy w Bydgoszczy. Tego nie da się zapomnieć. Po ogromnej wygranej u siebie przegraliśmy jeszcze więcej na wyjeździe. W czasie meczu nie wierzyłem w to co się dzieje.

24onspeedway: Najpiękniejsza chwila Twojej kariery. Taka do opowiedzenia wnukom…

Marek Lutowicz: Najpiękniejszą chwilą był chyba pierwszy mój wyścig po zdaniu licencji. Był to II Memoriał Rycerzy Speedwaya w Zielonej Górze. Nie pamiętam dokładnie z kim wtedy startowałem, ale wyjście z pierwszego łuku na czele stawki było niesamowitym uczuciem. Byłem wtedy bardzo zadowolony że udało mi się wygrać mój pierwszy wyścig w karierze. Całe zawody ukończyłem jednak z dorobkiem 6 punktów (3,0,w,0,3).

24onspeedway: Czy Marek Lutowicz już jako były zawodnik chciałby zostać przy żużlu w innej roli?

Marek Lutowicz: Oczywiście że tak. Życzę sobie abym prowadził w przyszłości firmę, której dochody pozwolą mi na powrót do żużla w roli sponsora jakiegoś z zawodników.
Co powiedziałbyś młodym adeptom? Jakiej rady byś udzielił przy podjęciu decyzji o startach na żużlu?
Przy podejmowaniu tej decyzji zwróciłbym ich uwagę na konieczność poświęcenia dużej ilości czasu na prace przy sprzęcie w warsztacie. Wiele osób myśli, że uprawianie sportu żużlowego to tylko jazda na treningach. Trening trwa najczęściej 2 godziny z czego jeden zawodnik spędza na torze góra 30 minut. Umycie motocykla po treningu i przygotowanie go na następny wymaga poświęcenia przynajmniej 5 godzin.

24onspeedway: Jakie plany na przyszłość ma Marek Lutowicz?

Marek Lutowicz: Plan na najbliższą przyszłość to zdobycie tytułu inżyniera. Później, chyba jak każdy chciałbym znaleźć zadowalającą mnie prace. Oczywiście nadal będę śledził wyniki kolegów z toru i jak tylko wystartuje liga chętnie wybiorę się na mecz.

24onspeedway: Ostatnie pytanie: Czy chciałbyś w sposób szczególny podziękować komuś za pomoc w karierze?

Marek Lutowicz: W szczególności bardzo dziękuję rodzicom za pomoc i wsparcie. Tacie, który jeździł ze mną na zawody, kiedy tylko była taka możliwość. Na zawodach przyjmował rolę mojego mechanika. Mojemu przyjacielowi Kacprowi, który pomagał mi od samego początku przygody z żużlem. Cieszę się, że mamy wiele ciekawych wspomnień. Marcelowi Kajzerowi za namówienie mnie do ponownego uprawiania sportu, a nie było to łatwe zadanie. Rawickiemu pasjonatowi sportu, o którym wspomniałem już wcześniej panu Zygmuntowi Mikołajczykowi, na pomoc którego mogłem liczyć podczas startów w Poznaniu.

fot. Sonia Kaps

wtorek, 19 maja 2020

Głos mają juniorzy (9) czyli finalista Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów Tim Sørensen

W cyklu "Głos mają juniorzy" nie było jeszcze młodzieżowca, który brał udział jako pełnoprawny uczestnik Mistrzostw Świata Juniorów...do dzisiaj, przed Państwem młodzieżowy reprezentant Danii Tim Sørensen!


24onspeedway: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z żużlem?

Tim Sørensen: Wszystko zaczęło się kiedy miałem 4 lata. Pojechałem do Skaerbaek Speedway Center na próbny trening. Po tym dniu tak mi się spodobało, że kupiłem cały sprzęt do jazdy.

24onspeedway: Kiedy po raz pierwszy pojawiłeś się na stadionie?

Tim Sørensen: Pierwszy raz na stadionie pojawiłem się w wieku 4 lat.

24onspeedway: Co uważasz za swój największy sukces w dotychczasowej karierze?

Tim Sørensen: Kiedy znalazłem się w gronie najlepszych młodzieżowców na świecie.

24onspeedway: Co sądzisz o obecnej sytuacji w speedway’u? Czu uważasz, że sezon wystartuje?

Tim Sørensen: To bardzo trudny, ale i smutny okres dla speedwaya. Powoli otwierają się możliwości trenowania i mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogli się ścigać, ale niestety nie będzie już tak jak wcześniej.

24onspeedway: Czy zrealizowałeś postawione przed sobą cele na sezon 2019?

Tim Sørensen: Tak udało się je zrealizować.

24onspeedway: Jak przygotowujesz się do sezonu 2020?

Tim Sørensen: Przygotowuję się mentalnie wraz z moim terapeutą. Ćwiczę kardio, żeby być lepszym wydolnościowym. 

24onspeedway: Jakim sprzętem będziesz dysponował w sezonie 2020?

Tim Sørensen: Przez zimę złożyłem trzy nowe motocykle.

24onspeedway: Kto tworzy Twój team?

Tim Sørensen: W czasach koronawirusa mogę liczyć na pomoc mojego taty.

24onspeedway: W Polsce podpisałeś kontrakt z Orłem Łódź. Wiesz na pewno, że klub z Łodzi jest bardzo mocny. Czy jesteś gotowy na walkę o skład? Po odejściu Bena Ernsta do klubu z Wittstock masz pewne miejsce w składzie pod numerami  8/16.

Tim Sørensen: Jestem bardzo zadowolony z podpisanej umowy w Łodzi. Liczę na świetną współpracę z kolegami z drużyny.

24onspeedway: Czy miałeś zapytania z innych polskich klubów?

Tim Sørensen: Tak, miałem kilka zapytań.

24onspeedway: Czy wprowadzasz przed sezonem jakieś zmiany w swoim otoczeniu, aby być jeszcze lepszym zawodnikiem?

Tim Sørensen: Wprowadziłem pewne zmiany w moich motocyklach. Pracuję również więcej nad sobą.

24onspeedway: W zeszłym roku miałeś podpisany kontrakt w Toruniu. Jak oceniasz rozmowy z działaczami Get Well? Czy zostałeś zaproszony w sezonie choć na jeden trening?

Tim Sørensen: Toruń jest świetnym klubem, ale brakowało mi trochę komunikacji.

24onspeedway: Czy uważasz, że liga duńska jest silną ligą?

Tim Sørensen: Tak jest silną liga, ale nie ma co jej porównywać do polskiej Speedway Ekstraligi.

24onspeedway: Co sądzisz o młodzieżowej reprezentacji Danii? Czy uważasz, że w tej chwili jesteście mocniejsi niż młodzieżowa reprezentacja Polski?

Tim Sørensen: Duńska reprezentacja młodzieżowa jest bardzo silna, a jeśli miałaby dobry dzień to jest w stanie pokonać polską reprezentację młodzieżową.

24onspeedway: Czy możesz liczyć na pomoc wielu sponsorów? Czy pojawili się nowi sponsorzy gdy awansowałeś do finałów Mistrzostw Świata Juniorów?

Tim Sørensen: Bardzo trudno jest znaleźć sponsorów w Danii. Żużel nie jest tam bardzo popularny.

24onspeedway: Komu w sposób szczególny chcesz podziękować za pomoc w dotychczasowej karierze?

Tim Sørensen: Chciałbym podziękować przede wszystkim moim sponsorom i mojej rodzinie. Zawsze mogę na nich polegać i nigdy nie odmówili mi pomocy.



Tim jak każdy nasz rozmówca odpowiedział na nasze krótkie pytania!

1. Tor twardy czy przyczepny?
Tim: Przyczepny.

2. Sportowy idol.
Tim: Michael Jepsen Jensen.

3. Ulubiony tor.
Tim: Outrup w Danii.

4. Największa żużlowa legenda z Danii.
Tim: Erik Gundersen.

5. Wymarzony klub w lidze polskiej, w którym chciałbyś startować?
Tim: Częstochowa.

6. Elitserien czy Premiership?
Tim: Obie.

7. Monster czy Red Bull.
Tim: Monster.

8. Najlepszy przyjaciel na torze?
Tim: Jonas Jeppesen, Michael Jepsen Jensen.

Wielkie podziękowania dla Tima za udzielenie wywiadu na naszego bloga. Życzymy samych trójek w następnym sezonie.

niedziela, 17 maja 2020

Głos mają juniorzy! (8) - młodzieżowy reprezentant Czech Daniel Šilhán

Ósma część naszego cyklu to rozmowa z przesympatycznym młodzieżowcem z Czech. Zawodnik, który w sezonie 2019 występował między innymi w rozgrywkach Drużynowych Mistrzostwach Polski Juniorów.

fot.: Peter Makušev


24onspeedway: Ile miałeś lat kiedy zaczęła się Twoja przygoda z żużlem?

Daniel Šilhán: Moja przygoda zaczęła się prawie 11 lat temu w Mseno mieście doskonale znanym z żużla. Miałem wtedy 6 lat. 

24onspeedway: Co uważasz o żużlu w Czechach? Czy się rozwija, stanął w miejscu czy uległ zacofaniu?

Daniel Šilhán: Myślę, że jest coraz lepiej. Co prawda najlepszy czeski zawodnik Vaclav Milik nie miał najlepszego sezonu, ale pozostali zawodnicy stali się lepsi. Kilku młodzieżowców weszło na poziom prawdziwych żużlowców.

24onspeedway: Czy liga czeska jest według Ciebie silną ligą? Jak byś ją ocenił pod względem trudności?

Daniel Šilhán: Nie jest ani mocna ani słaba. Kiedy zaczynałem swoją przygodę z żużlem była silniejsza. Stała na wyższym poziomie dzięki takim zawodnikom jak Greg Hancock, Piotr Protasiewicz czy Troy Batchelor. W ubiegłym roku było trochę lepiej ponieważ do Interteam wrócił Martin Vaculik. Pojawiają się głośniejsze nazwiska i jest duża rywalizacja nawet jeśli umówmy się nie jest to najwyższy poziom.

24onspeedway: Co uważasz za swój największy sukces w dotychczasowej karierze?

Daniel Šilhán: Można powiedzieć o kilku sukcesach, które są dla mnie ważne. Dla każdej klasy można wyodrębnić jakiś sukces. W klasie 125cc byłem szóstym zawodnikiem Europy. Na motocyklach 250cc byłem bardzo blisko awansu do finału Mistrzostw Świata. Zabrakło mi jednego punktu. Zanotowałem upadek w barażu i niestety to przekreśliło moje szanse na awans. Jeżeli chodzi o motocykl  żużlowy to nie mam jeszcze za dużo jazdy, ale na pewno sukcesem są moje wyniki w zawodach młodzieżowych w Polsce.

24onspeedway: Jak oceniasz sezon 2019 w swoim wykonaniu?

Daniel Šilhán: Był świetny. Znacznie lepiej radziłem sobie z motocyklem. Pomogło mi wielu doświadczonych ludzi. Filip Šitera czyli menedżer reprezentacji Czech pomagał każdemu, kto potrzebował pomocy. Szczególnie pomagał mi Hynek Štichauer. Nie mogę zapomnieć również o pomocy ze strony Martina Málka. Dzięki nim stałem się lepszym żużlowcem. Bardzo im za to dziękuję.

24onspeedway: Jak przygotowujesz się do sezonu 2020?

Daniel Šilhán: Przygotowuję się jak zwykle. Dużo pracowaliśmy i nadal pracujemy nad moimi motocyklami. Ostatni sezon był dla mnie bardzo wyczerpujący. Staram się być cały czas w formie. Wybuch koronawirusa naprawdę zmienił moje plany, ale mam nadzieję, że epidemia wkrótce się skończy i będziemy mogli wrócić do normalnego życia.

24onspeedway: Jak oceniasz swoje występy w zawodach młodzieżowych w Polsce?

Daniel Šilhán: Te występy ogromnie mi pomogły. Z każdym kolejnym wyścigiem stawałem się coraz lepszy, coraz pewniejszy. Spędziliśmy dużo świetnego czasu jako zespół. W drużynie panowała bardzo dobra atmosfera przez co zbliżyliśmy się do siebie i staliśmy się przyjaciółmi. Moje występy także uważam za świetne. Wygrałem kilka wyścigów, co w znacznej mierze zwiększa moją pewność siebie. Dzięki tym występom stałem się lepszym żużlowcem.

fot.: Peter Makušev


24onspeedway: Czy klub z Pardubic to idealne miejsce dla Ciebie dla rozwoju?

Daniel Šilhán: To bardzo dobre miejsce. Jestem wdzięczny za pomoc, jaką otrzymałem w Pardubicach. Spotkałem tam wielu wspaniałych ludzi, którzy nie mają problemów z tym, żeby pomagać zawodnikom. Jestem też członkiem drużyny Olymp Praga. Tam także otrzymałem nieocenioną pomoc od klubu. 

24onspeedway: Jakie cele stawiasz przed sobą w następnych sezonach juniorskich?

Daniel Šilhán: Chciałbym zostać Mistrzem Czech. Mam na to jeszcze 5 lat. Ponadto chciałbym wystąpić w Mistrzostwach Świata Juniorów. Mam nadzieję, że uda mi się również podpisać kontrakt w polskiej lidze.

24onspeedway: Zawodnicy, z którymi występowałeś w drużynie ACCR Jan Kvech i Petr Chlupac podpisali kontrakty w Zielonej Górze i Toruniu. Czy jesteś gotowy na taką samą drogę kariery w przeciągu dwóch sezonów?

Daniel Šilhán: Mam nadzieję, że pójdę podobną drogą. Jeśli dostanę szansę na pewno ją wykorzystam. W tej chwili przyjazd do Polski to dla mnie priorytet.

24onspeedway: Z jakim trenerem najlepiej Ci się współpracowało?

Daniel Šilhán: Trudno wymienić jednego. Wielu trenerów pomogło mi w mojej karierze. Pierwszym moim trenerem był Fandy Liebezeit, który mieszkał w moim rodzinnym mieście. To dzięki niemu zacząłem się ścigać. Nauczył mnie podstaw i to on pomógł mi na początku mojej kariery. Poza trenerem Liebezeit to osoby, które wymieniłem wcześniej, z którymi najlepiej mi się pracuje i które bardzo mi pomagają.

24onspeedway: Kto pomaga Ci w przygotowaniu motocykli? Iloma motocyklami dysponujesz?

Daniel Šilhán: Mój tata pomaga mi w przygotowaniu motocykli. Staram się robić wiele rzeczy sam. Cały czas się uczymy. Ponadto pomagają nam Filip Šitera, Hynek Štichauer i Martin Málek. Mam dwa motocykle wyścigowe plus jeden do celów szkoleniowych. Ponadto jeden jest w trakcie składania.

24onspeedway: Na jakim zawodniku się wzorujesz i dlaczego?

Daniel Šilhán: Lubię Taia Woffindena oraz Darcy Warda. Zawsze im się przyglądałem. Starałem się odwzorowywać ich styl jazdy. Jednak tej zimy stałem się znacznie wyższy i teraz będę musiał wzorować się na zawodnikach takich jak Matej Zagar i Martin Vaculik.

24onspeedway: Czy jest ktoś komu chciałbyś podziękować za pomoc w dotychczasowej karierze?

Daniel Šilhán: Chciałbym podziękować Hynkowi Štichauerowi, Filipowi Šiterze, Martinowi Málekowi i wielu innym osobom. Największe podziękowania należą się oczywiście mojemu tacie, który pomaga mi od początku kariery i umożliwia mi dalsze jej kontynuowanie jako mechanik jako największy sponsor i jako wsparcie mentalne. Między nami może być gorąco, ale za każdym razem wychodzimy z tego silniejsi.

fot.: Peter Makušev


Daniel odpowiedział również na nasze krótkie pytania:


1. Sportowy idol.
Daniel: Greg Hancock.

2. Ulubiony tor.
Daniel: Slaný, Ostrów Wielkopolski, Zielona Góra

3. Twardy czy przyczepny tor?
Daniel: Wolę twarde tory, ale kiedy ustawienia motocykla są trafione to lubię się ścigać również na przyczepnych.

4. Najlepszy w historii żużlowiec z Czech?
Daniel: Kiedy byłem mały, Filip Šitera był w świetnej formie, więc dla mnie to on jest najlepszy w historii.

5. SGP czy SEC?
Daniel: SGP

6. Monster czy Red Bull?
Daniel: Trudno powiedzieć. Lubię oba napoje. Każdy ma swoje plusy i minusy.

7. Ulubiony kolega z toru?
Daniel: To za trudne. Lubię wielu ludzi. Ale niech będzie Jan Macek.

Życzymy Danielowi realizacji wszystkich celów oraz jak najszybszego dalszego rozwoju. Do zobaczenia na stadionach!

niedziela, 10 maja 2020

GRAND PRIX - Jeźdźcy sprzed lat (6)

 Byli zawodnicy z Wielkiej Brytanii, był zawodnik z Czech, był żużlowiec z Polski. Przyszedł czas na startującego w Grand Prix przed laty reprezentanta Szwecji. Spośród ośmiu zawodników - nasi followersi na Instastories wybrali Petera Karlssona - dwukrotnego Indywidualnego Mistrza Szwecji.


 Peter Karlsson zaliczył w cyklu Grand Prix 51 startów gromadząc łącznie 330 punktów. W finale zameldował się dwukrotnie i także dwukrotnie stanął na podium: w 1996 roku w Pocking zajął drugie miejsce uznając wyższość Hansa Nielsena, natomiast w 1998 roku w Linköping stanął na najniższym stopniu podium. Zawody wygrał jego rodak Tony Rickardsson, a drugi był Brytyjczyk Chris Louis.

 W swojej karierze popularny “Okularnik” wystąpił w jedenastu cyklach Grand Prix występując przynajmniej w jednym turnieju w roku. Zaczęło się od roku 1995, gdzie w pierwszych trzech turniejach Peter jako pierwszy i zarazem jedyny rezerwowy cyklu zastępował Josha Larsena i zdobył w każdym z tych turniejów po 1 punkcie, zajmując ostatnie miejsca. Czwartą rundą GP 95’ był turniej o Grand Prix Szwecji w Linköping, w którym Peter wystąpił z dziką kartą i zajął bardzo dobrą siódmą pozycję (po rundzie zasadniczej był piąty, ale zajął trzecie miejsce w finale B).

Zajmując trzecie miejsce w Grand Prix Challenge Peter Karlsson awansował do cyklu Grand Prix 1996 i występował już jako stały, pełnoprawny uczestnik. Nad tym sezonem trzeba pochylić się w sposób szczególny gdyż był to najepszy sezon w Grand Prix w karierze Szweda. Oprócz świetnej postawy w Pocking, gdzie zajął drugie miejsce, Karlsson zajął siódme i ósme miejsce odpowiednio w Londynie i w Vojens. Oprócz tego dwa razy zajmował jedenaste miejsce (Wrocław i Linköping), a najgorszym występem były zaledwie trzy punkty i 14 miejsce w Lonigo. Pomimo tego Peter Karlsson w sezonie 96’ był szóstym zawodnikiem globu ostatecznie zdobywając 62 punkty w całym cyklu.

 Wydawać by się mogło, że po takim sezonie jak poprzedni Peter powinien piąć się do góry. Niestety sympatyczny Szwed już nigdy nie wrócił do pierwszej dziesiątki cyklu, co gorsza w klasyfikacji generalnej sezonu 97’ zajął dwunaste miejsce i na wyższy poziom już nigdy w karierze nie wskoczył. Łącznie zdobyte 37 punktów i tylko jeden awans do finału B to zbyt mało, aby utrzymać się w cyklu na następny rok.

 Trzy występy Szweda mogliśmy zobaczyć w roku 1998. Pomimo tego, że cykl rozrósł się i z 16 zawodników grono uczestników powiększyło się do 24 to miejsca dla Karlssona zabrakło. Został pierwszym rezerwowym cyklu i z tej racji wystąpił w dwóch pierwszych turniejach sezonu w Pradze i Pocking zastępując odpowiednio Sebastiana Ułamka i Jespera B. Jensena (później Monberga). O ile w Czechach Peter zajął ostatnie miejsce i z jednym punktem pojechał do domu to w Niemczech odpadł tuż przed półfinałami i z 8 punktami zajął 10 miejsce. Karlsson w tym roku dostał jeszcze jedną szansę i z numerem 23 pojawił się na starcie zawodów o Grand Prix Szwecji w Linköping. Drugi finał w karierze i trzecie miejsce to niestety ostatni wielki sukces w karierze Skandynawa w Grand Prix.

 Drugie miejsce w finale Interkontynentalnym 98’ dały Peterowi Karlssonowi prawo do startu w cyklu Grand Prix 1999. Jako powracający stały uczestnik chciał udowodnić, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Jednak 45 punktów dało Szwedowi dopiero 13 miejsce w końcowej klasyfikacji, a najlepsze Grand Prix pojechał oczywiście w… Linköping, gdzie zajął szóste miejsce i dołożył do swojego dorobku 14 punktów. Brak bezpośredniego awansu do cyklu 2000 (awansowała czołowa 10 cyklu 99’) oznaczał, że Szwed swoich sił musiał spróbować w Grand Prix Challenge i na 10 miejsc premiujących awansem zajął miejsce...dziewiąte i tak oto Peter Karlsson został stałym uczestnikiem Grand Prix 2000. 

 W latach 2000 i 2001 “Okularnik” zajmował solidarnie 15 miejsce w końcowej klasyfikacji cyklu. Czy w tych latach wydarzyło się coś niezwykłego jeśli chodzi o występy Petera? Raczej nie. W cyklu Grand Prix 2000 zdobył 35 punktów najwyższe miejsca zajmując we Wrocławiu i Vojens dziesiąte miejsca. Sezon 2001 rozpoczął bardzo dobrze gdzie na stadionie w Berlinie zajął piąte miejsce wygrywając “Finał Pocieszenia” i nie wiadomo jak ten sezon by się skończył dla Karlssona gdyby nie kontuzja, która wykluczyła jego start w drugiej rundzie w Cardiff. W pozostałych czterech rundach Szwed zdobył 24 punkty z 39 punktami wypadł z grona stałych uczestników cyklu. Pytanie jak Peterowi Karlssonowi udało się utrzymać w cyklu GP po sezonie 2000? Odpowiedź brzmi: Wygrał GP Challenge w tym samym roku.

 Rok 2002 to pozycja pierwszego rezerwowego cyklu czyli… powtórka z sezonu 98. Tym razem Szwed wystąpił w czterech turniejach. W Sztokholmie jako dzika karta zajął dziesiąte miejsce. W Göteborgu i Chorzowie Karlsson zastąpił Grzegorza Walaska zajmując odpowiednio szesnaste i dwudzieste miejsce. W turnieju w Vojens Szwed zastąpił Brytyjczyka Carla Stonehewera i wcale nie było lepiej. Szesnaste miejsce w Danii i pięć punktów to na pewno nie był szczyt marzeń. W klasyfikacji generalnej zajął 23 miejsce zdobywając  21 punktów. 28 punktów w ośmiu turniejach i 21 miejsce na koniec sezonu 2003 - tak wygląda ostatni cykl Szweda, w którym wystąpił w więcej niż dwóch turniejach. Peter Karlsson jako drugi rezerwowy cyklu (pierwszym był Hans Andersen i zastąpił Billy Hamilla w każdej rundzie) najlepsze występy zaliczył w Cardiff i Krsko, ale były to tylko 13 miejsca.

Ostatnie występy Karlssona w cyklu Grand Prix to trzy turnieje: jeden w roku 2004 i dwa w roku 2007. 1 maja 2004 roku w Sztokholmie Szwed wystąpił z dziką kartą i z siedmioma punktami zajął 12 miejsce. W roku 2007 natomiast zanotował dwa ostatnie występy w cyklu Grand Prix. Szwed w tym sezonie był pierwszym kwalifikowanym rezerwowym i zastępując Andreasa Jonssona w Malilli oraz Antonio Lindbäcka w Gelsenkirchen zakończył swoją bogatą karierę w cyklu. W Szwecji zajął 12 miejsce z pięcioma punktami, a w Niemczech z ośmioma punktami zajął 9 miejsce.

 Bogata kariera Szweda to oczywiście nie tylko Grand Prix. Peter Karlsson jest trzykrotnym drużynowym mistrzem świata. W Polsce występował w klubach z Bydgoszczy, Piły, Rybnika, Torunia, Tarnowa, Lublina, Ostrowa Wielkopolskiego, Gorzowa Wielkopolskiego i Częstochowy. Co robi teraz sympatyczny Szwed? Jest menedżerem Dackarny Malilla. Ale dla wielu kibiców Karlsson cały czas pozostaje legendą szwedzkiego speedwaya.

środa, 6 maja 2020

Przed sezonem! - Car Gwarant Start Gniezno

Car Gwarant Start Gniezno po dwóch sezonach, w których był śmiało upatrywany przez “ekspertów” do miana bijącego się o utrzymanie lub po prostu spadkowicza, po sezonach, w których dwa razy bił się do końca o awans do finału rozgrywek, TAK DOKŁADNIE! do finału, w sezonie 2020 to jeden z pewniaków do startu w fazie play-off. Co w składzie Startu jest niesamowitego? Równość. Do Adriana Gały, Oskara Fajfera, Olivera Berntzona i Juricy Pavlica dołącza Timo Lahti, a więc zawodnik, który w zeszłym sezonie był szósty w końcowej klasyfikacji NICE PLŻ ze średnią biegową 2,111. Na torze w Gnieźnie Lahti czuje się bardzo dobrze, a w Pucharze Nice 1.LŻ zajął doskonałe czwarte miejsce. Juniorzy? Damian Stalkowski czyli jeden z najlepszych juniorów na zapleczu Ekstraligi i Marcel Studziński - zawodnik, który po tułaczce od klubu do klubu ma się w końcu rozwinąć w Gnieźnie i podpisał kontrakt do końca wieku młodzieżowca. Skład kompletny, ale do Apatora chyba jednak trochę brakuje. A może będziemy świadkami niespodzianki i Start zaskoczy Anioły już w pierwszym meczu ligi? Z niecierpliwością czekamy na start rozgrywek.


Stadion Miejski im. płk Franciszka Hynka

Pojemność: 9662 miejsc

Długość toru: 348 metry

Menedżer: Rafael Wojciechowski

Trenerzy: Jurica Pavlic i Adam Fajfer

Gwiazda drużyny: Timo Lahti




Przewidywany skład:

  1. Timo Lahti

  2. Adrian Gała

  3. Oskar Fajfer

  4. Oliver Berntzon

  5. Jurica Pavlic

  6. Damian Stalkowski

  7. Marcel Studziński

  8. Frederik Jakobsen


Pozostali zawodnicy:

Seniorzy:

  • Kevin Fajfer
  • Patryk Fajfer
  • Philip Hellström-Bängs
  • Nick Agertoft


Juniorzy:

  • Adrian Cieślewicz
  • Mikołaj Czapla
  • Kacper Mateusz Grzelak
  • Szymon Szwacher


Plusy:

  • Wyrównany skład - każdy z zawodników może w meczu pojechać jak lider, wynik będzie opierał się na barkach całego składu
  • Rezerwowy - najlepszy w NICE 1. LŻ bo tak spokojnie można powiedzieć o młodym Duńczyku Frederiku Jakobsenie, gdyby komuś powinęła się noga to spod 8 lub 16 w każdej chwili może wlecieć Fredka
  • Skład juniorski też robi wrażenie. Stalkowski jako lider formacji plus Studziński, który musi w końcu udowodnić, że za okazaną pomoc z klubu potrafi odwdzięczyć się na torze.
  • Szkółka w Gnieźnie działa prężnie, a wśród młodych adeptów są znane w Gnieźnie każdemu kibicowi nazwiska Cieślewicz i Jabłoński
  • Atut własnego toru - Gnieźnianie bardzo rzadko z Wrzesińskiej 25 wyjeżdżają pokonani


Minusy:

  • Odrzucenie wychowanka klubu - Mirosława Jabłońskiego chluby klubowi nie przynosi, gdyż skład miał opierać się na wychowankach, na szczęście w szkółce pozostał syn Mirka - Mateusz, który jest niesamowicie utalentowany


TYP 24ONSPEEDWAY: 2-3 MIEJSCE


Opinia ekspertów 24onspeedway:



Sindy Weber:

Gdy patrzę na skład Startu to zdecydowanie można powiedzieć, że jest bardzo ekscytujący. Z pewnością stać Start na jazdę w fazie play-off. Oliver Berntzon, Oskar Fajfer, Patryk Fajfer, Adrian Gała, Timo Lahti i Jurica Pavlic, a do tego Frederik Jakobsen i Philip Hellström-Bängs - menedżer będzie miał spory ból głowy przy ustalaniu składu. Zestawienie juniorskie stworzą Damian Stalkowski i Marcel Studziński, którzy są już doświadczonymi zawodnikami. Co prawda Marcel zeszły sezon miał kiepski, ale w tym już powinno być lepiej.




Kamil Cieślar:

Walka z Gdańskiem o wejście do fazy play-off. Taki scenariusz przewiduje dla drużyny Startu w sezonie 2020. W przypadku drużyny z Gniezna trzeba pamiętać o najbardziej specyficznym torze. Przy Wrzesińskiej 25 trudno będzie wygrać nawet wielkim faworytom z Torunia. Mimo wszystko na papierze Start jest minimalnie słabszy od Wybrzeża. Typuję Start Gniezno na 5 pozycji na koniec sezonu.


TIMO LAHTI


JURICA PAVLIC